piątek, 12 lutego 2016

Sylveco nie tylko dla dzieci


Jakiś czas temu za pośrednictwem portalu BabyBoom.pl oraz dzięki uprzejmości marki Sylveco mogłam przetestować krem pielęgnujący do twarzy i ciała dla dzieci. Oczywiście kosmetyk ten przeznaczony został dla najmłodszego członka rodziny czyli Łułu, ale bez bicia przyznam się, że notorycznie jej ten krem podbieram.

Krem Sylveco dla dzieci jest bardzo fajnym produktem. Z wielką przyjemnością go testowałam i na pewno będę go używać dalej. Co prawda Łułu nie ma jakiś szczególnych problemów skórnych (poza powracającą ciemieniuchą), ale staram się dmuchać na zimne i używać tylko sprawdzonych produktów. Krem nadaje się dla dzieci już po pierwszym miesiącu życia, ale świetnie sprawdza się także u dorosłych. Testowałam go razem z moją małą córeczką i obie byłyśmy bardzo zadowolone. Nadaje się zarówno do posmarowania buzi jak i pupy. Ma przyjemną lekką konsystencję, łatwo się rozsmarowuje i szybko wchłania. Pozostawia delikatny nietłusty film na skórze. Jest bezzapachowy w przyjemny sposób - niektóre pozbawione zapachu kosmetyki mają nieprzyjemną woń. Krem na też pozytywną opinię Centrum Zdrowia Dziecka.
Ja w chwili obecnej smaruję nim swój ciążowy brzuszek. Krem jest hypoalergiczny, a jego naturalny skład pozwala na używanie go w ciąży. Dodatkowo zawiera betulinę, która poza różnymi fajnymi właściwościami ma też działanie przeciwświądowe. Chyba każda ciężarna doświadczyła przykrego swędzenia rosnącego brzucha, ten krem niweluje ten problem.
Co ważne dla mnie, Sylveco jest polską firmą. Działa na rynku już od 24 lat i była wielokrotnie wyróżniana. Niestety jest dość mało znana i muszę przyznać, że nie widziałam nigdy jej produktów w stacjonarnym sklepie. Ale bez problemu kupicie kosmetyki Sylveco w internecie.


Krem jest bardzo ładnie zapakowany i zdecydowanie nadaje się na prezent dla świeżo upieczonej mamy. Plastikowy (praktyczny!) słoik o sporej pojemności, bo 150 ml, zwieńczony metalową nakrętką ukryty jest w pięknym kartoniku. Opakowanie zdobią dwie sowy, których wizerunek znajdziemy również w środku, na kartoniku zabezpieczającym. Przyznam się, że zostawiłam sobie ten kartonik aby go kiedyś oprawić w ramkę i zrobić z niego obrazek do dziecięcego pokoju.
Produkt nie jest też drogi. Przy tak wysokiej jakości, cena poniżej 30 zł jest miłym zaskoczeniem. 


Oprócz kremu w paczce otrzymałyśmy próbki kosmetyków oraz bardzo ładnie wydane prospekty producenta. Miłym zaskoczeniem było to, że nie są to typowe ulotki reklamowe opisujące produkty, lecz naprawdę starannie przygotowane mini przewodniki o zdrowym stylu życia, ekologicznych uprawach i składnikach z mnóstwem ciekawostek i ślicznych ilustracji.



Mniej więcej w tym samym czasie kiedy dostałyśmy krem, zupełnie niezależnie i w sumie dość spontanicznie zamówiłam w aptece internetowej pomadkę ochronną marki Sylveco. Zakup był jak wspominałam spontaniczny, bo skusiła mnie informacja, że pachnie ona cynamonem. Jestem totalnie uzależniona od wszystkiego co jest cynamonowe! Kosmetyki, kawa, ciastka ... obojętnie.
I tu pierwsze małe rozczarowanie, jak na mój gust nie pachnie ona tak jak to deklaruje producent. Pomadka ma dla mnie zapach lasu, cisowych jagódek i chyba rokitnika, który ma w składzie. Dałam ją do powąchania mężowi i zawyrokował, że dla niego pachnie choinką. Nie oznacza to wcale, że pomadka pachnie nieładnie. Ładnie, nietypowo, ale wcale nie cynamonem lub korzennie.
Drugie moje zastrzeżenie to kolor produktu i tu jestem praktycznie pewna, że pochodzi on od rokitnika, bo dostałam kiedyś nalewkę rokitnikową. Pomadka jest bardzo pomarańczowa i niestety trochę barwi usta, a zdecydowanie bardziej barwi skórę wokół ust. Kosmetyki do ust o zastosowaniu ochronnym rzadko są przeze mnie aplikowane z użyciem lusterka - raczej noszę je po torebkach lub kieszeniach i używam, kiedy poczuję taką potrzebę. W związku z tym, należy uważać, bo można sobie zafundować uśmiech clowna :)
A teraz zalety. Pierwsze co rzuca się w oczy to opakowanie. Pomadka to klasyczny sztyft zapakowany w gustowny kartonik. Produkt ma przyjemną konsystencję i łatwo się rozprowadza na ustach, które są nawilżone ale nie kleją się. Zgodnie z deklaracjami producenta chroni przed słońcem, wiatrem i mrozem. Jak na moje nie do końca wprawne oko ma porządny skład m.in. lanolina, masło shea, olej jojoba. Oprócz tego zwiera betulinę, składnik z którego słynie Sylveco. 
No i ma w składzie te nieszczęsne pomarańczowe jagódki rokitnika, które są jednak bardzo zdrowe i którym ta pomadka zawdzięcza swoje kojąco-regenerujące właściwości. 



Zdjęcia made by me

1 komentarz: